„Jako dziecko skakałam z dachu naszego domu. Dla hecy. Teraz kręci mi się w głowie, jak stanę na krawężniku” - stwierdza z niedowierzaniem tytułowa Shirley. Dlaczego? Kiedyś była dowcipną buntowniczką i miała całe mnóstwo marzeń: szalonych, kolorowych i pięknych. Chciała byś stewardessą, podróżować i zwiedzać. Dziś ma 42 lata i poczucie zmarnowanego życia. Zapatrzone w koniuszek własnego nosa dzieci odnoszą się do Shirley z pobłażaniem, mąż właściwie jej nie zauważa. Z braku lepszych słuchaczy Shirley przemawia więc do... kuchennej ściany. Powoli dojrzewa w niej myśl, by się zbuntować, by zrobić coś szalonego, niesamowitego.
W napisaniu tego - skrzącego się dowcipem i ironią - monodramu zapewne pomogło Willy'emu Russellowi doświadczenie... fryzjerskie. Spędzając długie godziny w salonie i słuchając podczas strzyżenia i układania włosów swoich klientek, poznał znakomicie psychikę kobiet. Dlatego też monodram jest świetną propozycją nie tylko dla pań. Mężowie bawią się równie dobrze!