Spektakl swój początek ma w przytułku dla ludzi odrzuconych, tych, którym w życiu nie wyszło, którzy odpadli z tzw. wyścigu szczurów, znaleźli się na marginesie społecznym, dla „umarłych za życia”. Wśród nich znajduje się Guślarz, niegdyś artysta-malarz, marzyciel, który pewnego jesiennego wieczoru urządza w przytułku seans spirytystyczny. Podczas owej „nocy Dziadów” pojawiają się wszystkie mickiewiczowskie duchy. Po odprawieniu obrzędu przychodzi czas na wspominki, które Guślarz zapowiada słowami: „Czas przypomnieć Ojców dzieje”. Tak zaczyna się III część „Dziadów”, w której dominować będzie postać Konrada. Aby widz mógł dobrze zrozumieć motywy działań Konrada reżyser uwypuklił jego wątek osobisty. Dotkliwy brak miłości, porzucenie ze strony ukochanej kobiety, chęć zaistnienia w polityce, skłonność do filozofowania oraz narcystyczne pragnienia – to wszystko pcha Konrada go zguby. Samozniszczenie napędza również świadomość nieszczęścia, którą wrażliwcy odczuwają intensywniej.
Chociaż tekst „Dziadów” znaczy dla nas coś innego niż w czasach niewoli narodu polskiego, jak choćby w pamiętnym roku 68, to mimo wszystko, nie można oderwać go od wymiaru politycznego. Dlatego też wątek polityczny zaistnieje w spektaklu, będzie jednak potraktowany jak najbardziej uniwersalnie. Postać Senatora, bez rosyjskiego munduru, odnosić się bowiem ma do państwowego urzędnika, który ucieka w alkohol, aby ustrzec się przed licznymi obowiązkami z tytułu sprawowanej władzy i tym samym czyni zło.
Mamy zatem w „Dziadach” Krzysztofa Babickiego trzy przenikające się rzeczywistości: realna (Przytułek, tu i teraz, punkt wyjścia dla następnych opowieści), metafizyczna (seans spirytystyczny, Noc Dziadów) oraz historyczna (Ojców dzieje) zaś każda z tych rzeczywistości jest próbą spojrzenia na historię narodu.